Maryja kobietą modlitwy

10
cze

Papież Franciszek w czasie środowych audiencji, jedną ze sowich katechez poświęcił osobie Maryi. Pokazywał Maryję jako kobietę, która w swoim życie znajduje czas na modlitwę. „Maryja towarzyszy w modlitwie przez całe życie Jezusa, aż po śmierć i zmartwychwstanie, a w końcu towarzyszy pierwszym krokom rodzącego się Kościoła (por. Dz 1, 14). Modli się z uczniami, którzy przeszli przez zgorszenie krzyża. Modli się z Piotrem, który uległ lękowi i płakał z powodu wyrzutów sumienia. Maryja jest z uczniami, pośród mężczyzn i kobiet, których Jej Syn powołał do utworzenia swojej Wspólnoty” – mówił Papież.

Cały teks katechezy:

Drodzy bracia i siostry, dzień dobry!

W naszym cyklu katechez o modlitwie spotykamy dziś Dziewicę Maryję, jako kobietę modlitwy. Matka Boża modliła się. Maryja się modli, kiedy świat jeszcze jej nie zna, gdy jest prostą dziewczyną, oblubienicą męża z domu Dawida. Możemy sobie wyobrazić młodą kobietę z Nazaretu skupioną w milczeniu, w ciągłym dialogu z Bogiem, który wkrótce powierzy jej swoją misję. Już jest pełna łaski i niepokalana od poczęcia, ale jeszcze nic nie wie o swoim zaskakującym i niezwykłym powołaniu oraz o wzburzonym morzu, które będzie musiała przemierzyć. Jedno jest pewne: Maryja należy do wielkiego zastępu ludzi pokornego serca, których oficjalni historycy nie umieszczają w swoich księgach, ale z którymi Bóg przygotował przyjście swego Syna.

Maryja nie kieruje autonomicznie swoim życiem: czeka, aż Bóg przejmie ster jej drogi i poprowadzi ją tam, gdzie chce. Jest posłuszna i z tą gotowością przygotowuje wielkie wydarzenia, które angażują Boga w świecie. Katechizm przypomina nam o Jej stałej i troskliwej obecności w zamyśle życzliwości Ojca i w ciągu całego życia Jezusa (por. KKK, 2617-2618).

Maryja modli się, gdy przybywa Archanioł Gabriel, aby przekazać jej zwiastowanie w Nazarecie. Jej „Oto jestem”, małe i ogromne, które w tej chwili sprawia, iż całe stworzenie podskakuje z radości, zostało poprzedzone w historii zbawienia przez wiele innych „oto jestem”, przez wiele ufnych aktów posłuszeństwa, przez wiele gotowości przyjęcia woli Bożej. Nie ma lepszego sposobu, by się modlić, niż stanąć tak, jak Maryja w postawie otwartości, z sercem otartym na Boga: „Panie, niech się stanie to, czego chcesz, kiedy chcesz i jak chcesz”. To znaczy z sercem otartym na wolę Boga. A Bóg zawsze odpowiada. Iluż wiernych przeżywa w ten sposób swoją modlitwę! Ci, którzy są najbardziej pokornego serca, modlą się w ten sposób. Z istotną pokorą. Z prostą pokorą: „Panie, niech się stanie to, czego chcesz, kiedy chcesz i jak chcesz”. Modlą się oni w ten sposób, nie złoszcząc się, bo dni są pełne problemów, ale wychodząc na spotkanie rzeczywistości i wiedząc, że w pokornej miłości, miłości oferowanej w każdej sytuacji, stajemy się narzędziami Bożej łaski. „Panie, niech się stanie to, czego chcesz, kiedy chcesz i jak chcesz”. Jest to prosta modlitwa, ale jest ona złożeniem naszego życia w rękach Pana, aby On nas prowadził. Wszyscy możemy się tak modlić, niemal bez słów. Proste : „Panie, niech się stanie to, czego chcesz, kiedy chcesz i jak chcesz”.

Modlitwa potrafi uśmierzyć niepokój, jesteśmy niespokojni, zawsze chcemy różnych rzeczy zanim o nie poprosimy. I chcemy ich natychmiast. A życie takie nie jest i ten niepokój wyrządza nam szkodę. Modlitwa potrafi uśmierzyć niepokój, umie przekształcić go w dyspozycyjność. Jestem niespokojny, modlę się i modlitwa otwiera mi serce, jestem gotów przyjść wolę Boga. Dziewica Maryja, w tych kilku chwilach Zwiastowania, potrafiła odrzucić strach, chociaż przeczuwała, że jej słowa „niech mi się stanie”, będą dla niej powodem bardzo trudnych doświadczeń. Jeśli w modlitwie rozumiemy, iż każdy dzień dany przez Boga jest wezwaniem, to poszerzymy serce i przyjmiemy wszystko. Uczy się mówić: „Niech się stanie, co zechcesz, Panie. Obiecaj mi tylko, że będziesz przy każdym kroku mojej drogi”. To jest ważne: prosić Boga, aby był obecny przy każdym kroku naszej drogi. By nas nie zostawiał samymi, by nas nie opuszczał w pokusie, by nas nie opuszczał w chwilach trudnych, jak mówi końcowa część modlitwy „Ojcze nasz”. Sam Jezus uczył nas, byśmy prosili Ojca o tę łaskę.

Maryja towarzyszy w modlitwie przez całe życie Jezusa, aż po śmierć i zmartwychwstanie, a w końcu towarzyszy pierwszym krokom rodzącego się Kościoła (por. Dz 1, 14). Modli się z uczniami, którzy przeszli przez zgorszenie krzyża. Modli się z Piotrem, który uległ lękowi i płakał z powodu wyrzutów sumienia. Maryja jest z uczniami, pośród mężczyzn i kobiet, których Jej Syn powołał do utworzenia swojej Wspólnoty. Maryja nie jest kapłanem, jest Matką Jezusa modlącą się z nimi, modli się we wspólnocie jako jedna z członków wspólnoty. Modli się z nimi i za nich. I ponownie jej modlitwa wyprzedza mającą nastąpić przyszłość: mocą Ducha Świętego stała się Matką Boga, i mocą Ducha Świętego stała się Matką Kościoła. To znaczy, modląc się z rodzącym się Kościołem, staje się Matką Kościoła, towarzyszy uczniom w pierwszych krokach Kościoła. W ciszy, zawsze w milczeniu. Modlitwa Maryi jest niema. Ewangelia mówi nam tylko o jednej z modlitw Maryi w Kanie Galilejskiej, kiedy prosi swego Syna za tych biedaków, którzy o mało co będą mieli wpadkę na uczcie weselnej. Urządzić ucztę weselną i zakończyć ją herbatą z mlekiem, bo nie było wina… Ależ jaka to wpadka! Ale ona modli się i zostawia swojego syna, aby rozwiązał ten problem. Później nie wiemy, ale jej obecność jest zawsze modlitwą, jej obecność wśród uczniów w Wieczerniku jest modlitwą. W ten sposób Maryja rodzi Kościół, jest Matką Kościoła. Katechizm wyjaśnia: „W wierze pokornej Służebnicy Dar Boga – to znaczy Duch Święty – znajduje przyjęcie, jakiego oczekiwał od początku czasów” (KKK 2617).

W Dziewicy Maryi naturalna intuicja kobieca zostaje wywyższona przez jej wyjątkowe zjednoczenie z Bogiem na modlitwie. Z tego powodu, czytając Ewangelię, zauważamy, że czasami zdaje się ona zanikać, tylko po to, by powrócić w kluczowych momentach: Maryja jest otwarta na głos Boga, który prowadzi Jej serce i kroki tam, gdzie Jej obecność jest potrzebna. Cicha obecność, Matki i uczennicy: Maryja jest obecna, ponieważ jest Matką, ale także dlatego, że jest pierwszą uczennicą, tą, która najlepiej poznała sprawy Jezusa. Nigdy nie mówi: „Chodźcie, a ja rozwiążę sprawę”. Nie – mówi: „czyńcie cokolwiek wam powie”. Zawsze wskazując palcem na Jezusa. To jest czyni uczeń, a ona jest pierwszą uczennicą. Modli się jako Matka i modli się jako uczennica.

„Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu” (Łk 2, 19). W ten sposób ewangelista Łukasz ukazuje Matkę Pana w Ewangelii dzieciństwa. Wszystko, co dzieje się wokół niej, odzwierciedla się ostatecznie w głębi jej serca: dni pełne radości, a także chwile najbardziej mroczne, kiedy także i jej trudno zrozumieć drogi, przez które musi przejść Odkupienie. Wszystko wiedzie do jej serca, by zostało przeniknięte modlitwą i przez nią przekształcone. Czy to chodzi o dary Magów, czy też o ucieczkę do Egiptu, aż po straszliwy Wielki Piątek męki: Matka wszystko to niesie w swoim dialogu z Bogiem. Ktoś porównał serce Maryi do perły o niezrównanym blasku, ukształtowanej i wypolerowanej cierpliwym przyjęciem woli Bożej poprzez tajemnice Jezusa rozważane na modlitwie. Jakże to wspaniałe, jeśli także i my możemy nieco przypominać naszą Matkę, z otwartym sercem na słowo Boże, z sercem milczącym, z sercem posłusznym, z sercem potrafiącym przyjmować słowo Boże i pozwalać, by wzrastało jako ziarno dobra Kościoła! Dziękuję.